Jest rano. Znowu pada...
Na ulicach istna rewia deszczowej mody. Mokną parasole kolorowe, w kropki, ciapki, kwiaty, modną kratkę, w paski, i te zwykłe czarne - klasyczne.
Mokną blondynki i brunetki, łysi i szatyni, wysocy i niscy, maili i duzi...
Mokną sandały, balerinki, pantofle i klapki, mokną kalosze krótkie i długie, różowe, w kółka, kolorowe.
Wobec deszczu wszyscy są równi!
Poboczem wędruje amator ulewy - ma nieprzemakalny płaszcz z kapturem, wysokie zielone kalosze i dwuwarstwowy wielki parasol, który wygląda jak kapelusz ogromnej pieczarki - deszcz mu nie straszny!
Idę ulicą i uśmiecham się do siebie. Mam niebieską parasolkę w kwiaty i motyle, mam też kolorowe kalosze. Też moknę.
A Babcia mówi, że od takiego deszczu się rośnie... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz